"Droga donikąd". Rodzice i nauczyciele wściekli po decyzji Nowackiej

Dodano:
Szefowa MEN Barbara Nowacka Źródło: X / MEN
Minęło kilka miesięcy od wprowadzenia zakazu prac domowych. Rodzice i nauczyciele nie zostawiają na inicjatywie Barbary Nowackiej suchej nitki.

Od 1 kwietnia w szkołach podstawowych obowiązuje zakaz zadawania obowiązkowych prac domowych. W klasach I-III nauczyciele mogą jedynie zadawać ćwiczenia usprawniające motorykę małą. Z kolei w klasach IV-VIII nauczyciel będzie mógł zadać uczniowi pisemną lub praktyczno-techniczną pracę domową, ale nie będzie ona obowiązkowa i nie będzie za nią wystawiana ocena.

Wprowadzone przez minister Barbarę Nowacką zmiany wywołały duże kontrowersje. Ich przeciwnicy podkreślali, że brak zadań do wykonania w domu będzie skutkował obniżeniem poziomu wiedzy i dyscypliny uczniów. W ostatnich dniach media rozpisywały się o irytacji, jaką rozporządzenie MEN wywołało wśród rodziców.

Rodzice wściekli na Nowacką

Portal Interia postanowił zapytać nauczycieli i rodziców, jak z perspektywy czasu oceniają wprowadzone przez minister Nowacką rozwiązanie. Obie grupy są zgodne: zakaz prac domowych to katastrofalnie zła decyzja, która doprowadziła do spadku motywacji uczniów oraz wzrostu zapotrzebowania na korepetycje.

– Brak możliwości zadawania prac domowych to błąd. Nastąpił znaczny spadek motywacji do nauki wśród uczniów. Kiedy można było je zadawać i oceniać, skłaniało to ucznia do jakiejkolwiek pracy w domu. Oczywiście zdarzali się uczniowie, którzy i tak ich nie odrabiali, tak było, jest i będzie. Jednak brak wypełnienia dzieciom czasu po szkole demotywuje i nie zmusza do pracy – powiedziała w rozmowie z portalem Romualda, nauczycielka języka polskiego i historii w szkole podstawowej.

W podobnym tonie wypowiada się Magdalena, mama dwóch chłopców uczęszczających do szkoły podstawowej. Jej zdaniem brak prac domowych to brak systematyczności, który "prowadzi donikąd".

– Rząd chciał się popisać, ale im nie wyszło. Większość dzieci w klasach moich synów zaczęła chodzić na płatne korepetycje. Moi chłopcy też z tego korzystają. To chyba nie tak powinno wyglądać – powiedziała.

Kolejnym negatywnym skutkiem rozporządzenia MEN jest wzrost liczy kartkówek.

– W szkołach moich dzieci nie ma tych zadań, ale słyszę i widzę, że nauczyciele robią więcej kartkówek. Czy to jest w porządku? Nie wiem. Kartkówki nie można poprawić, więc jeśli dziecku się noga powinie, to już nie ma możliwości poprawy takiej oceny – powiedziała Natalia, była nauczycielka i mama VI-klasisty i licealistki.

Źródło: Interia.pl
Polecamy
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...